piątek, 18 lipca 2014

Bobry nie umarły

„Wstawaj, umarłeś” – tymi słowy rozpoczyna film Kosiarz, który odgrywa na Ziemi rolę Charona – z tym, że zmarłych rowerzystów wyciąga z rowów za rękę, topielców z jezior – za nogi (oczywiście zdejmując uprzednio buty), a głównego bohatera... no właśnie.


Główny bohater, Marcin, w ostatniej chwili postanawia, że chyba jednak nie chce umierać. Co prawda próbował już tego dokonać kilkakrotnie, ale tym razem wpadł na genialny pomysł – chciałby razem ze starymi kumplami reaktywować ich starą, punkową grupę Bobry, która rozpadła się kilka lat wcześniej.

                W ten oto sposób w rytmie punku (bardzo dobrego punku, warto dodać), toczy się przezabawna opowieść o zmaganiach dwóch osób, które mają jasne cele do zrealizowania – Kosiarza, który chce przekonać Marcina do "skończenia ze sobą" i Marcina, który chce w końcu czegoś dokonać.

Tak więc w sześć lat po dobrej, chyba już legendarnej, choć mocno offowej „Mannie”, reżyser Hubert Gotkowski udowadnia, że posiada ogromny talent i – choć zawsze bardzo ciężko to przewidzieć – już wkrótce powinien zaistnieć w świadomości o wiele szerszej publiczności (zwłaszcza w kontekście zbliżającego się debiutu kinowego Bobrów), czego z całego serca rzeszowskiemu artyście życzymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz